Odmowa zawarcia umowy o dzieło z kontrahentem prowadzącym działalność gospodarczą ze względów związanych z jego orientacją seksualną stanowi naruszenie unijnego zakazu dyskryminacji.
Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 12 stycznia bieżącego roku w sprawie o sygn. C-356/21 jest ciekawe nie tylko dlatego, że pochodzi z Polski i jest odpowiedzią na pytanie prejudycjalne sądu polskiego. W wyroku Trybunał powtarza kilka ważnych tez na temat zakresu stosowania dyrektywy 200/78/WE ustanawiającej warunki ramowe równego traktowania w zakresie zatrudnienia i prawdy.
Kontrakty z telewizją
Stan faktyczny jest swoiście polski. W latach 2010–2017 powód zawierał w ramach prowadzonej jednoosobowej działalności gospodarczej krótkoterminowe, następujące bezpośrednio po sobie umowy o dzieło z Telewizją Polską. 20 listopada 2017 r. strony zawarły nową umowę o dzieło na okres miesiąca. 29 listopada 2017 r. powód otrzymał grafik pracy na grudzień przewidujący dwa dyżury rozpoczynające się 7 i 21 grudnia.
4 grudnia 2017 r. powód wraz ze swoim partnerem opublikowali na swoim kanale w serwisie YouTube klip z piosenką świąteczną promującą tolerancję wobec par jednopłciowych. Teledysk zatytułowany „Pokochaj nas w święta” przedstawiał celebrację świąt Bożego Narodzenia przez osoby tej samej płci pozostające w związkach.
6 grudnia 2017 r. powód otrzymał od przełożonego wiadomość e-mail o odwołaniu tygodniowego dyżuru, który miał się rozpocząć 7 grudnia. 20 grudnia przełożony poinformował go, że nie przewidywano już, aby miał on odbyć dyżur zaplanowany od 21 grudnia. W konsekwencji powód nie odbył żadnego dyżuru w grudniu 2017 r. i Telewizja Polska nie zawarła z nim nowej umowy o dzieło.
Z tego stanu faktycznego czujemy chyba, o co tu chodzi, choć pracodawca mógłby powiedzieć „formalnie jest w porządku”. Miał prawo odwołać dyżury, a zwłaszcza miał prawo nie zawrzeć nowej umowy o dzieło w ramach relacji określanej w Polsce obłudnie jako b2b.
Nierówne traktowanie
Powód wytoczył powództwo przed sądem odsyłającym, Sądem Rejonowym dla m.st. Warszawy w Warszawie celem zasądzenia od pracodawcy na jego rzecz kwoty 47 924,92 zł (ok. 10 130 euro) wraz z odsetkami ustawowymi tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia za krzywdę wynikającą z naruszenia zasady równego traktowania w postaci dyskryminacji bezpośredniej ze względu na orientację seksualną w zakresie warunków podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej na podstawie umowy cywilnoprawnej.
W uzasadnieniu powództwa powód stwierdził, iż był obiektem tego rodzaju dyskryminacji, ponieważ prawdopodobną przyczyną odwołania dyżurów oraz zakończenia jego współpracy z telewizją było opublikowanie klipu. Telewizja Polska wniosła o oddalenie powództwa, wskazując przede wszystkim, że przepisy prawa nie gwarantowały powodowi przedłużenia zawartej przez strony umowy o dzieło.
Wybiórcze przesłanki
Sąd odsyłający powziął wątpliwości co do zgodności art. 5 pkt 3 ustawy o równym traktowaniu z prawem Unii. Przepis ten wyklucza bowiem z zakresu stosowania ustawy – a tym samym z przewidzianego w dyrektywie 2000/78 zakresu ochrony przed dyskryminacją – swobodę wyboru strony umowy, jeśli tylko ten wybór nie jest oparty na płci, rasie, pochodzeniu etnicznym lub narodowości.
Innymi słowy sąd podejrzewa, że implementacja unijnej dyrektywy poprzez ustawę o równym traktowaniu jest niewłaściwa. Wskazany przepis ma bowiem na celu chronić wolność gospodarczą i swobodę wyboru strony umowy, chyba że wybór oparty jest na jednej z wymienionych przesłanek dyskryminacyjnych. Problem polega na tym, że te przesłanki są wymienione wybiórczo i nie obejmują wszystkich fundamentalnych przesłanek z art. 1 dyrektywy. I wśród nich nie ma orientacji seksualnej.
Zakres stosowania
Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy postanowił zawiesić postępowanie i zwrócić się do Trybunału z następującym pytaniem prejudycjalnym: „Żeby to wszystko dobrze zrozumieć, trzeba na wszelki wypadek powiedzieć, że przepisy unijne zakazujące dyskryminacji nie są po prostu oparte na założeniu, że wszelka dyskryminacja jest zakazana i już. Są to przepisy w wielu aspektach niepełne, co wynika zapewne zarówno z czasów, kiedy były uchwalane, jak i z kompromisu koniecznego dla uwzględnienia woli wielu państw członkowskich. Nawet przed akcesją Polski.”
W uzasadnieniu wyroku sąd europejski, jak to ma w zwyczaju, rozszerza perspektywę i przypomina szereg swoich własnych poglądów w sprawie stosowania dyrektywy o niedyskryminacji w zatrudnieniu. Rozważania te prowadzone są na tle niekoniecznie konsekwentnie ustalonego zakresu stosowania art. 3 ust. 1 lit. a i c dyrektywy.
Po pierwsze zatem dyrektywa znajduje zastosowanie do wszelkich stosunków związanych z zatrudnieniem, a więc niekonieczne tylko opartych na umowie o pracę.
Po drugie – dyrektywa odnosi się do relacji opartych na działalności prowadzonej na własny rachunek. Prowadzenie przez powoda jednoosobowej działalności gospodarczej należy zakwalifikować jako wykonywanie „działalności na własny rachunek” w rozumieniu art. 3 ust. 1 lit. a. Trybunał stwierdza, że jeśli przepis nie odsyła do wyjaśnienia znaczenia poszczególnych słów przez prawo krajowe, wówczas z wymogów jednolitego stosowania prawa Unii, jak i z zasady równości wynika, że przepisom należy zwykle nadać w całej Unii autonomiczną i jednolitą wykładnię.
Po trzecie – odmowę zawarcia umowy o dzieło w warunkach sprawy można traktować jako rozwiązanie stosunku zatrudnienia.
Polski przepis
W kwestii zasadniczej, a mianowicie swoistego konfliktu wartości między swobodą działalności gospodarczej a unijnym zakazem dyskryminacji, Trybunał nie znęca się za bardzo nad polską implementacją dyrektywy, choć jest ona w oczywisty sposób ograniczająca. Polska ustawa jest bowiem tak sformułowana, jakby nie miała być stosowana w sytuacji, gdy wybór strony oparty jest na dyskryminacji spowodowanej orientacją seksualną.
Innymi słowy takie rozumienie przepisów byłoby idealnym uzasadnieniem dla Telewizji Polskiej jako pracodawcy, który korzystałby z pełnej swobody rozwiązania umowy z powodu opublikowania owego klipu głoszącego wolność seksualną osób tej samej płci.
Trybunał stwierdza przyjaźnie, że polskiemu ustawodawcy nie mogło o to chodzić. I ja tak uważam. Pominięcie orientacji seksualnej w art. 3 ust. 5 ustawy antydyskryminacyjnej należy uważać raczej za niechlujstwo legislacyjne lub jak kto woli przeoczenie, niż świadomy zamysł.
Z powyższego wynika, że odmowa zawarcia umowy o dzieło z kontrahentem prowadzącym samodzielnie działalność gospodarczą ze względów związanych z jego orientacją seksualną jest objęta zakresem stosowania tego przepisu, a tym samym zakresem stosowania przywołanej dyrektywy.
Wydanie tego orzeczenia było kolejną okazją dla Trybunału, by przypomnieć szczególną rolę dyrektywy 2000/78 w istocie rzeczy nadrzędnej nad prawem krajowym. Dyrektywa 2000/78 nie jest takim samym aktem prawa wtórnego Unii jak przepisy oparte w szczególności na art. 153 ust. 2 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, które dotyczą ochrony wyłącznie pracowników jako słabszej strony stosunku pracy. Ma ona na celu wyeliminowanie, z uwagi na interes społeczny i publiczny, wszelkich opartych na względach dyskryminacyjnych przeszkód w zakresie dostępu do środków utrzymania i zdolności działania na rzecz społeczeństwa poprzez pracę, bez względu na to, w jakiej formie jest ona świadczona. Przy czym ta działalność musi mieć rzeczywisty charakter i być wykonywana w ramach stosunku prawnego charakteryzującego się pewną stabilnością.